W jaki sposób kształtować w dziecku ciekawość, odporność psychiczną i odwagę? Jak wspomóc młodego człowieka, by w przyszłości został szczęśliwym dorosłym? Oto książka, która może pomóc dorosłym i ich dzieciom rozwijać życiowe nastawienie na TAK, zamiast tkwić w dobrze wszystkim znanym nastawieniu na NIE.
Cechy tytułowego mózgu na TAK to między innymi: zrównoważenie, odporność psychiczna, wnikliwość i wgląd, empatia, zdolność do adaptacji, harmonia i spokój, rozwój i kreatywność. Autorzy poświęcają wiele miejsca na opis sposobów, w jaki rodzic może pomóc dziecku (oraz przy okazji sobie) w rozwijaniu tych cech. Przeciwieństwem mózgu na Tak jest oczywiście mózg na NIE, który charakteryzuje się m.in. bardzo wysoką reaktywnością, uporem, słabą adaptacją i niską odpornością – jest to typowy stan rozwoju układów nerwowych dzieci do około trzech lat (lub dłużej w zależności od konkretnego dziecka).
Autorzy, czyli Daniel Siegel i Tina Bryson wskazują w tej książce na prawdę dość oczywistą, ale niezwykle istotną:
Zachowanie w istocie rzeczy jest formą komunikacji
To stwierdzenie jest jasne i prawdziwe, ale niestety często zapominane, zwłaszcza, gdy w codziennych sytuacjach sami działamy pod wpływem trudnych emocji. Dzieci nie marudzą, bo chcą nam zrobić “na złość”, na zachowują się “niegrzecznie”, bo chcą nam dołożyć po ciężkim dniu. One nam coś KOMUNIKUJĄ, ale jest to sposób komunikacji potrzeb, który rzadko kiedy zyskuje aprobatę. Małe dziecko nie powie nam “droga mamo, rozczarowałam się faktem iż dziś na obiad jest pomidorówka”, dziecko będzie grymasić, “robić miny”, płakać, lub krzyczeć, zwłaszcza jeśli samo ma już niski poziom baterii po długim dniu w żłobku, lub przedszkolu.
Jednym z najważniejszych zadań rodziców jest pomóc dziecku (w każdym wieku) osiągnąć zrównoważenie.
Warto korzystając z okazji, gdy wymagamy czegoś od dziecka przyjrzeć się samemu sobie, jako rodzicowi i jako człowiekowi. Jeśli oczekuję od własnego dziecka spokoju i tzw. panowania nad emocjami to czy sam/a to potrafię?
Siegel i Bryson w “Mózgu na tak” szeroko i wyczerpująco poruszają także temat stref regulacji.
STREFA ZIELONA to równowaga, bezpieczeństwo, aktywność i rozwój. Można o niej mówić także jako o oknie tolerancji. Ciało, emocje i przez to zachowanie dziecka są uregulowane a jeśli pojawiają się przeciwności czy wymagania to dziecko posiada zasoby, żeby sobie z nimi poradzić. W książce znajduje się wiele wskazówek umożliwiających rozwój strefy zielonej oraz sposoby na jak najdłuższe pozostawanie w niej.
Nie zawsze jednak jest sielankowo – jeśli intensywność emocji przekroczyła możliwości radzenia sobie – dziecko wkracza do STREFY CZERWONEJ z szybkością stosowną do jego temperamentu. Wyzwalaczem w przypadku malucha może być cokolwiek: nieodpowiedni kolor balonika, konieczność pójścia do domu, lub coś całkowicie absurdalnego z punktu widzenia dorosłego (co dla dziecka jest autentyczną tragedią i niemal końcem świata). W przypadku starszaków jest nieco łatwiej, bo już prawdopodobnie powiedzą o trudnościach, których doświadczają, jako że mają już pewien wgląd w swoje emocje i zachowanie. Strefa czerwona to nadpobudliwość, silne emocje i ich wybuchy, krzyk, a u maluchów rzucanie przedmiotami, kładzenie się i “histeryzowanie” na chodniku, czy sklepowej podłodze.
Jest to moment, gdy dziecko potrzebuje ze strony rodzica POMOCY a nie kary, szantażu, krzyku czy groźby. Potrzebny jest rodzic, który sam znajduje się w strefie zielonej – jest względnie opanowany, służy wsparciem i potrafi wdrożyć działania, które u dziecka OBNIŻĄ NAPIĘCIE, a nie je zwiększą. Zdenerwowany rodzic nie da rady pomóc dziecku, a zwłaszcza maluchowi – dzieci do około skończonych 3 lat nie posiadają na tyle rozwiniętych układów nerwowych by samodzielnie się wyregulować, uspokoić, potrzebują w tym wsparcia rodzica. Ten proces nazywa się WSPÓŁREGULACJĄ (inaczej koregulacją). Dziecko, które na wczesnych etapach rozwoju doświadczało ze strony rodzica wsparcia w trudnych sytuacjach łatwiej jako starszak i dorosły potrafi regulować własne stany emocjonalne i radzić sobie w trudnych sytuacjach. Niestety rzeczywistość nie jest bajkowa i sporo dzieci w trudnych emocjonalnie sytuacjach ze strefy czerwonej wpada do strefy niebieskiej.
STREFA NIEBIESKA to zamrożenie, bezsilność i bezradność. Dzieci lądują w niej, gdy sytuacja całkowicie je przerasta. W tej strefie dominuje lęk i odrętwienie, kontakt jest słaby lub nie ma go w ogóle. Zdarza się, że do strefy zamrożenia dziecko “wpadło” pod wpływem czyjejś bardzo silnej reakcji emocjonalnej (krzyk, groźby, czy co gorsza agresja fizyczna). Do strefy niebieskiej wędrują częściej dzieci, które mają tendencję do kumulowania trudnych emocji w sobie, dzieci lękowe. Czasem w takich sytuacjach może się wydawać, że dziecko się uspokoiło, bo przestało krzyczeć, czy zachowywać się “źle” – to tylko pozory i pokazują to badania z użyciem neuroobrazowania mózgu. W środku mózgu dziecka nadal trwa burza, tylko na zewnątrz tego nie widać, bo dziecko się “zamroziło”. Nie ma tu miejsca na przyjmowanie nowych informacji, dostęp do kory mózgu jest zablokowany, dziecko nie wyciąga żadnych wniosków z trudnej sytuacji, nie ma wglądu we własne zachowanie. Jest to stan bardzo niebezpieczny, ponieważ dziecko wszystkie trudności kumuluje w sobie (acting-in, w przeciwieństwie do acting-out, typowego dla strefy czerwonej, kiedy to trudności pozbywa się na zewnątrz).
Więcej informacji na ten temat można uzyskać również w książce “Self-Reg” Stuarta Shankera.
Autorzy podkreślają także to, że zamiast skupiać się na pozbywaniu niepożądanych zachowań lepiej jest koncentrować się na rozwoju umiejętności i tym, co należy zmienić, żeby następnym razem dziecku udało się lepiej poradzić z sytuacją. Zwracają również uwagę na to, jak istotne jest umożliwienie dziecku budowanie poczucia własnej skuteczności, które często jest niszczone przez nadopiekuńczą postawę rodziców:
Kiedy chronimy dzieci przed wszelkimi niewygodami, niepokojami i potencjalnymi wyzwaniami, sprawiamy, że stają się kruche i nieodporne psychicznie. Komunikat, jaki od nas otrzymują, brzmi mniej więcej tak: “Wątpię, czy sobie z tym poradzisz, więc zrobię to za Ciebie”. Odbieramy im możliwość doświadczania trudności i wytrwałego szukania sposobu jej pokonania. Nie mogą się przez to przekonać, że w gruncie rzeczy są silne i mądre.
Książka ma niecałe 190 stron, czyta się ją lekko i przyjemnie. Wiedza bardziej naukowa zaprezentowana jest w bardzo przystępny sposób. Jest to doskonała propozycja dla rodziców, którzy chcą pomóc swoim dzieciom (i przy okazji sobie) rozwijać życiowe nastawienie na TAK zamiast dalej brnąć w nastawienie na NIE, czyli upór, brak elastyczności, tkwienie w trudnych emocjach, czy unikanie wyzwań ze strachu przed porażką.