Czy złość sama w sobie jest zła? Nie. Złość daje nam jasny sygnał, że nasz dobrostan, nasze granice zostały zagrożone, przez to pełni niezwykle istotną funkcję alarmową i ochronną. Pokazuje nam, że musimy zadbać o siebie. Za to działania które podejmiemy pod wpływem impulsu złości mogą być już krzywdzące (dla nas samych, naszych bliskich, czy niszczące dla rzeczy). Często działamy automatycznie, nieświadomie, instynktownie, ale mimo wszystko możemy decydować o tym w jaki sposób pokierujemy naszą złością, co z nią dalej zrobimy.
Złość jest tym, co widać najszybciej i często najbardziej manifestuje się w zachowaniu – nawet, gdy próbujemy to ukryć 🙂 Pod nią jednak kryje się cała masa innych trudności: transfer nieprzyjemnych emocji z innych sytuacji, które nie zostały rozwiązane na bieżąco, niezaspokojone potrzeby zarówno fizyczne, jak i psychiczne, trudne sytuacje z przeszłości, brak wzorca radzenia sobie ze złością, przepracowanie, przemęczenie, słaba sieć wsparcia, temperament i wiele innych. Warto się temu przyjrzeć.
Większości ludzi trudno jest czasami poradzić sobie ze złością, w pewnej mierze dlatego, że w toku wychowania i edukacji często otrzymywaliśmy komunikaty o tym, że złościć się nie wypada (zwłaszcza dziewczynki), że złość jest czymś niewłaściwym, że należy ją najlepiej stłumić w zarodku. Złoszczące się dzieci były (a często nadal są) upominane, karane na rozmaite sposoby, lub w najlepszym wypadku etykietowane jako “złośnicy”. Skutkiem tego jest słabe radzenie sobie z tą emocją, nieumiejętność wykorzystania energii płynącej ze złości w sposób pozytywny. Szczególnym tabu była i jest złość kobieca i dziewczęca – “złość piękności szkodzi”. Tym powiedzeniem z powodzeniem od dawno dyscyplinowano pokolenia dziewczynek i kobiet, tym samym wpajając im, że to jak wyglądają, jest ważniejsze od tego, co czują. Na szczęście dzięki edukacji, ogólnemu postępowi i przemianom społecznym już tak być nie musi 🙂 Naturalnie, zdarzają się jeszcze takie przykłady dyscyplinowania, jednak sukcesywnie coraz mniej. Kobiety zatem, przy braku ogólnego przyzwolenia na tę emocję zaczęły ją tłumić, stąd stosowane są przez nie częściej niż przez mężczyzn strategie biernej agresji – złośliwe komentarze, ignorowanie drugiej osoby, “ciche dni”. Mężczyźni natomiast, mając większe odgórne przyzwolenie na odczuwanie i ekspresję złości manifestują ją częściej w sposób jawnie agresywny poprzez krzyk skierowany na konkretną osobę, bicie, popychanie, straszenie, grożenie. Obie formy nie są zdrowe.
Problemy ze złością dotyczą dwóch kwestii: albo nie umiemy czy też nie pozwalamy sobie kontaktować się z nią wewnętrznie i odcinamy się od niej, albo wprost przeciwnie – dajemy się owładnąć złości, która szybko zamienia się we wściekłość i działamy pod jej wpływem w sposób niekontrolowany.
Ewa Tyralik-Kulpa, Uwaga złość!
Czy w temacie złości można w ogóle cokolwiek zrobić? Naturalnie. I to bardzo dużo. Przede wszystkim należy zacząć od wzięcia odpowiedzialności za własne emocje. Inni ludzie nie są odpowiedzialni za naszą złość, mogą pełnić jedynie funkcję “wyzwalaczy”, podobnie jak określone typy sytuacji. Jak dochodzi do wybuchu? W odpowiedzi na jakąś sytuację (bodziec) pojawia się pobudzenie fizjologiczne a wraz z nim myśli – zapalniki (np. “on mi robi na złość!”, “nigdy mnie nie słucha!”), dalej reakcja stresowa na te myśli-zapalniki i wraz z nim jeszcze większe pobudzenie w ciele. Błędne koło, które trzeba przerwać zanim dojdzie do dalszej eskalacji złości, nad którą już nie zapanujemy i zrobimy coś, czego potem będziemy żałować. Łatwiej jest poradzić sobie jeszcze na etapie lekkiego rozdrażnienia, czy irytacji, niż wściekłości, lub furii (wtedy jest to już praktycznie niemożliwe).
Książka “Uwaga złość!” jest idealną propozycją dla osób, które dostrzegają u siebie trudności w regulowaniu i kontrolowaniu złości i chcą to zmienić. Autorka (Ewa Tyralik-Kulpa) zaprezentowała kompleksowo temat złości: od przyczyn, przez zagadnienia dotyczące budowy mózgu aż po sposoby radzenia sobie. Już od pierwszych stron płynie z niej kojący, wspierający przekaz: wszyscy mamy takie same poniedziałki 🙂 Pośpiech, wygórowane oczekiwania odnośnie zachowania innych ludzi (a zwłaszcza dzieci), rosnące napięcie, nakręcanie się, aż w końcu bomba wybucha – albo dochodzi do eksplozji na zewnątrz i obrywa się komuś (najczęściej słabszemu), albo następuje implozja i wszystko wybucha, ale w środku, na stłumieniu. O tym również pisze autorka – jak długotrwałe ukrywanie w sobie złości może zaowocować objawami psychosomatycznymi (chroniczne, napięciowe bóle głowy, problemy ze snem, bóle bez przyczyn somatycznych).
Książkę polecam wszystkim, którzy odczuwają przeciążenie złością, zwłaszcza gdy pojawia się odreagowywanie na innych osobach,szczególnie dzieciach. Czyta się ją szybko, język jest przyjemny, lekki, są urozmaicenia w postaci ilustracji, autorka zamieściła naprawdę wiele gotowych rozwiązań samopomocowych i terapeutycznych. Specjaliści również znajdą w niej sporo dla siebie.
Autor: Ewa Tyralik-Kulpa
Wydawnictwo: Natuli. Dzieci są ważne.
Liczba stron: 194
Oprawa: miękka
Wielkość: A5 (mała)
Przeznaczenie: dla dorosłych (zwłaszcza rodziców), dla psychologów